Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

10 najdziwniejszych sportów ekstremalnych świata

147 746  
241   31  
Za sport ekstremalny można uznać w zasadzie wszystko - od przejścia przez jezdnię w Sankt Petersburgu po wyżycie za pensję minimalną w Polsce. Są jednak zapaleńcy, którym tego wszystkiego i tak mało. Oto 10 niecodziennych dyscyplin, które dostarczają im wymaganą dawkę emocji.

#1. Wspinaczka lodowa

Wdrapywanie się po plastikowych bolcach na ścianie lokalnego "centrum wspinaczkowego" to żadna atrakcja. Podobnie zresztą jak - dla niektórych - tradycyjna wspinaczka górska. Niektórzy śmiałkowie, chcąc uatrakcyjnić tenże sport, zastąpili dające pewne podparcie skały lodem. Do wspinania się po lodowych ścianach potrzebne są czekany, raki, mnóstwo siły i jeszcze więcej fantazji - zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że jeszcze chwilę wcześniej pewne miejsce podparcia w kilkanaście sekund potrafi zmienić się w śliską jak oświadczenia majątkowe polityków pułapkę.

#2. Wspinaczka samotna


Jeśli wspinaczka lodowa pod względem zaawansowania znajduje się jeden stopień wyżej od tradycyjnej, to gdzie umieścić wspinaczkę solo? Tak, to fakt - znajdują się szaleńcy, którzy kilkudziesięcio- lub nawet kilkusetmetrowe ściany pokonują bez żadnych zabezpieczeń, nie zostawiając sobie marginesu do popełnienia choćby najmniejszego błędu. Odrobinę tylko mniej ekstremalna jest wspinaczka w duecie ze spadochronem. Sportowiec, który zdoła wspiąć się na szczyt ściany, zeskakuje z niej ze spadochronem. Jeśli oderwie się od skał gdzieś niżej, spadochron daje mu cień nadziei na przeżycie. Pod warunkiem, że zdąży go rozłożyć w czasie krótszym niż okrzyk "mamusiu, ja spadam!".

#3. Pływanie pod lodem


Od sierpniowych kąpieli w Bałtyku - uwielbianych przez tzw. morsów - do sportów ekstremalnych już całkiem blisko, jednak odmrażanie ciała przybiera też nieco bardziej specyficzne formy. Wśród tych właśnie form gdzieniegdzie popularne jest wycinanie niewielkich okręgów w warstwie lodu skuwającej taflę jeziora i nurkowanie w zimnej (delikatnie powiedziane...!) wodzie. Dodatkową atrakcją, która umila ostatnie kilka sekund możliwych do wytrzymania na jednym oddechu, jest poszukiwanie jedynego przerębla umożliwiającego powrót na powierzchnię, który "na pewno gdzieś tu musi być!".

#4. Wodna katapulta


Pozbawiony odpowiednika w polskim języku "airkicking" to nieco udoskonalona forma zabawy doskonale znanej z polskich basenów i kąpielisk. W tej zabawie dwie osoby łapały się za ręce, tworząc podnóżki, trzecia zaś wchodziła na tę "konstrukcję" i po chwili, przy wtórze chichotu gapiów, wyrzucana była w górę na jakieś pół metra, by już sekundę później zanurkować, tak że z wody wystawał jej tylko zadek. W "profesjonalnej" wersji "miotaczy" zastąpiła prawdziwa katapulta zasilana wodą pod ciśnieniem, zdolna wyrzucić delikwenta nawet na 8 metrów w górę. Wśród wielu potencjalnych konsekwencji uprawiania tego sportu upadek na rozstawione stopy wydaje się najmniej dotkliwy.

#5. Bungee z krokodylami


Własny kontynent z daleka od cywilizacji i więźniarska przeszłość to czynniki, które sprawiły, że Australijczycy są trochę innym typem ludzi. Wcale nie gorszym, tylko jakby... bardziej pomysłowym. Bo kto inny, jeśli nie Australijczycy, byłby w stanie wymyślić skakanie na bungee nad rzeką pełną krokodyli? Mimo że sport jest jak najbardziej prawdziwy i niebezpieczny, najpopularniejsze nagranie, w którym skoczek traci głowę (dosłownie) w bliskim spotkaniu z krokodylem, prawdziwe nie jest. To reklama piwa. Australijskiego, rzecz jasna.

#6. Wulkaniczny surfing


Surfing, nawet jeśli sprowadza się do lawirowania slalomem pomiędzy płetwami rekinów, to sport wymagający - owszem - wielu umiejętności, ale trudny do określenia mianem ekstremalnego. Zazwyczaj jedynym niebezpieczeństwem, jakie czyha na spragnionych wrażeń surferów, jest reprymenda od mamy lub solidny łyk słonej wody. Co innego surfing na zboczu wulkanu, prawda? Zjazd na desce po stoku czynnego wulkanu to kolejny "sport", który ostatnimi czasy staje się popularny. Ach, gdyby tak mieszkańcy Pompejów wiedzieli...

#7. Surfing na pociągach


Zupełnie niechcący, kupując Pendolino, Sławomir Nowak przyczynił się do rozwoju jednego z bardziej popularnych, aczkolwiek nie do końca zalegalizowanych, sportów ekstremalnych. Surfing na dachu pociągów to rozrywka popularna zarówno na zachodzie, jak i w Indiach, gdzie często wlezienie na wierzch składu to jedyna możliwość, by zmieścić się w/na pociągu. Dotychczas w polskich warunkach stanie na dachu pociągu PKP było sportem ekstremalnie nudnym, na Pendolino może stać się wreszcie prawdziwie ekstremalnym.

#8. Jazda na wrotkach


Niegdyś bardzo popularne wrotki ustąpiły po pewnym czasie miejsca rolkom, aż wreszcie i jedne, i drugie praktycznie zniknęły z polskich podwórek i ulic. Teraz wrotki przeżywają drugą młodość, aczkolwiek na zdecydowanie mniejszą skalę. I w bardziej ekstremalnym wydaniu, bo zamiast - jak zwykle - przemieszczać się w pozycji pionowej, wrotkarz przemieszcza się w poziomie. Przybranie tej karykaturalnej formy ma jeszcze jeden cel - zmieszczenie się pod bardzo nisko zawieszonymi przeszkodami. W ulicznej formie zabawy - po prostu pod samochodami. Rekordzista przejechał w ten sposób pod 57 autami.

#9. Ekstremalne prasowanie


Wojujące feministki powinny raczej trzymać się od tego sportu z daleka, chyba że z żelazkiem w ręku jest im szczególnie do twarzy. Tak czy inaczej ekstremalne prasowanie to zyskujący popularność na całym świecie sport wymyślony przez... mężczyznę. Miłośnika wspinaczki, który po powrocie do domu zastał swą żonę i całą górę niezrobionego prasowania. Połączył więc przyjemne z pożytecznym. Zabrał żelazko, żonę zostawił, wspiął się na pobliskie skałki i uprasował co było do uprasowania. Dzisiaj prasuje się zarówno na Mount Evereście jak i pod wodą, a najbardziej zagorzali zwolennicy ekstremalnego prasowania postulują o uwzględnienie tego sportu w przyszłych igrzyskach olimpijskich.

#10. Zabawy z fretką


Powyższe przykłady pokazały, że sport może być tylko ekstremalny, ekstremalnie niebezpieczny lub ekstremalnie wymyślny albo wszystko naraz. Ten zaś dowodzi, że może też być ekstremalnie... głupi. Dyscyplina powstała w Anglii i polega na wsadzeniu sobie fretki w spodnie (według niektórych źródeł - nawet i w majtki). Ten, kto wytrzyma dłużej z przerażonym zwierzęciem wijącym się wokół rodowych klejnotów, wygrywa. I myliłby się ktoś, kto sądziłby, że nie sposób wytrzymać dłużej niż kilka sekund z pazurami fretki uczepionymi przyrodzenia. Rekordzista wytrzymał pięć i pół godziny.

Źródła:
1, 2, 3

Oglądany: 147746x | Komentarzy: 31 | Okejek: 241 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało