Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Historia jednej fotografii

180 987  
971   31  
W 1967 roku Kathrine Switzer oficjalnie zarejestrowała się, wzięła udział w maratonie bostońskim i ukończyła bieg. Co w tym dziwnego?

Kliknij i zobacz więcej!
Kobiety zostały oficjalnie dopuszczone do udziału w maratonie bostońskim dopiero w 1972 roku.
Wprawdzie w 1966 roku inna kobieta, Roberta Gibb, pokonała trasę maratonu bostońskiego, jednak nie została oficjalnie sklasyfikowana jako uczestniczka biegu.

Kathrine, by wziąć udział w biegu, uciekła się do podstępu. Wysłała swojego chłopaka po numer startowy, a do udziału w maratonie zarejestrowała się pod neutralnym płciowo imieniem - K. V. Switzer.  Jak to mówią, gdzie diabeł nie może, tam babę feministkę pośle...

Gdy tylko organizator maratonu w 1967 roku, Jock Semple, dowiedział się, że w biegu bierze udział kobieta, pobiegł za nią krzycząc "Wynocha z mojego biegu i oddaj numer!" próbując przy tym zerwać z niej numer startowy. Ten moment uchwycono na zdjęciu. Uczestnicy biegu stanęli w obronie biegaczki i Kathrine Switzer wróciła na trasę, by ukończyć wyścig.

Historia nabrała rozgłosu, Kathrine napisała kilka książek, a do historii weszła jako "Marathon woman".

Jednym z uczestników biegu, który stanął w obronie biegaczki i odciągnął od niej Jocka Semple, był ówczesny chłopak Kathrine - Tom Miller, profesjonalny gracz futbolu amerykańskiego. Jock miał trochę szczęścia, że sobie odpuścił.

I na koniec ciekawostka - w owym czasie uważano, że kobiecie, która biegnie w maratonie, może wypaść macica...

Oglądany: 180987x | Komentarzy: 31 | Okejek: 971 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało