Uważam iż jest wręcz nagląca potrzeba wprowadzenia do szkół kar fizycznych.
Zaznaczam:- fizycznych, nie -cielesnych.
Słysząc o bezradności nauczycieli wobec uczniów,( z ust tak pierwszych jak i drugich) można stwierdzić tylko jedno.TO WSZYSTKO JEST CHORE.
Uczniowie żyją w przekonaniu iż wolno im w zasadzie wszystko.
A przecież jednym z celów szkoły jest/powinno być WPOJENIE w świadomość tego iż jakieś bariery SĄ i OBOWIĄZUJĄ. już od najmłodszych lat.
Uczniowie mają jednostronną świadomość tego jakich barier nie wolno przekroczyć NAUCZYCIELOWI.
I na tym bazują.
A nauczyciele pozbawieni są w zasadzie jakiegokolwiek natychmiastowego karania ucznia.
Natomiast możliwość ukarania ucznia 'pompkami' czy 'przysiadami' zaraz po zajściu, na oczach innych
uczniów, ułatwiło by utrzymanie dyscypliny.Lub bieganie kilkuset_metrów po lekcjach.
Pamiętam ze szkoły , ileż to wybryków sam dopuściłem się na zasadzie:- On może to dlaczego nie ja.
Nie będę gorszy. Takie gówniarskie "poczucie sprawiedliwości"
Ukaranie za wyczyn nie było / samo w sobie/ odstraszające, co stwierdzeniem : rachunki zostały wyrównane.I z tym się godziliśmy.
Jeżeli nie było kary, czuliśmy jakby "niesprawiedliwość" i ..robiliśmy to samo, żeby nie być gorszym.
I tak spirala nakręcala się, i nakręcała.
Najgorsze co dziecko może wynieść z dzieciństwa to poczucie bezkarności.
Wówczas zdolne jest do popełnienia k a ż d e g o czynu.
Boisz się chodzić nocą po osiedlu? Ci przekonani o swej 'bezkarności' takich obaw nie mają.!
Zaznaczam:- fizycznych, nie -cielesnych.
Słysząc o bezradności nauczycieli wobec uczniów,( z ust tak pierwszych jak i drugich) można stwierdzić tylko jedno.TO WSZYSTKO JEST CHORE.
Uczniowie żyją w przekonaniu iż wolno im w zasadzie wszystko.
A przecież jednym z celów szkoły jest/powinno być WPOJENIE w świadomość tego iż jakieś bariery SĄ i OBOWIĄZUJĄ. już od najmłodszych lat.
Uczniowie mają jednostronną świadomość tego jakich barier nie wolno przekroczyć NAUCZYCIELOWI.
I na tym bazują.
A nauczyciele pozbawieni są w zasadzie jakiegokolwiek natychmiastowego karania ucznia.
Natomiast możliwość ukarania ucznia 'pompkami' czy 'przysiadami' zaraz po zajściu, na oczach innych
uczniów, ułatwiło by utrzymanie dyscypliny.Lub bieganie kilkuset_metrów po lekcjach.
Pamiętam ze szkoły , ileż to wybryków sam dopuściłem się na zasadzie:- On może to dlaczego nie ja.
Nie będę gorszy. Takie gówniarskie "poczucie sprawiedliwości"
Ukaranie za wyczyn nie było / samo w sobie/ odstraszające, co stwierdzeniem : rachunki zostały wyrównane.I z tym się godziliśmy.
Jeżeli nie było kary, czuliśmy jakby "niesprawiedliwość" i ..robiliśmy to samo, żeby nie być gorszym.
I tak spirala nakręcala się, i nakręcała.
Najgorsze co dziecko może wynieść z dzieciństwa to poczucie bezkarności.
Wówczas zdolne jest do popełnienia k a ż d e g o czynu.
Boisz się chodzić nocą po osiedlu? Ci przekonani o swej 'bezkarności' takich obaw nie mają.!
--
Na wyczyny /teściowej,rządu,..itp/ oka nie przymykaj! Chyba że drugim patrzysz przez wizjer celownika. *##* Jest grzech który ksiądz wybacza mi ZAWSZE, ja sobie NIGDY. To grzech abstynencji!!