to się gdzieś tam wplecie
- Duduś, przyjdź no w wolnej chwili, czyli teraz.
- Co do …? – Duduś wciąż nie mógł przyzwyczaić się do interkomu na biurku –… pędzę panie kierowniku, jak tylko skończę to, co robię. – odpowiedział używając nowoczesnej technologii wewnętrznego przesyłu dźwięków rodem z końca ubiegłego stulecia.
Niepodobne, myślał, w dzisiejszych czasach straszyć ludzi brzęczeniem na biurku. Ale szef wzywa, trzeba się ruszyć. Duduś dopił kawę, wyrzucił niedopałek przez okno i wyszedł z nieklimatyzowanego pokoju.
- szef prosił? – zagaił literat starając się mimo wszystko nie interesować zbytnio kierownika swoją osobą.
- zawsze proszę – kierownik nie odrywał wzroku od monitora – siadaj Duduś, zadanie dostaniesz.
- Panie kierowniku…
- nie zaczynajcie Duduś.
- druga osoba liczby mnogiej.
- co tam szepczecie?
- używa kierownik drugiej osoby liczby mnogiej, niezwykłe. – stwierdził z niewinną miną Duduś – przeważnie to „Duduś zrobiłeś nie tak, Duduś, dlaczego jeszcze niegotowe” albo jak kierownik ma wybitnie paskudną aurę, to kierownik posądza mnie wręcz o „spierdolenie” tego i owego.
- tak, nieważne, zjazd naczelnych z województw był, mowa oficjalna, rozumiecie Duduś. – Kierownik usprawiedliwił lingwistyczną podróż w czasie – ale ty mi tu nie mydl. Jak już nadmieniłem, zadanie dostaniesz.
- Panie kierowniku – Duduś nie lubił zadań, uważał się za artystę pracującego w trybie wolnym, nie na akord – nie lubię zadań. Uważam się za artystę pracującego w trybie wolnym, nie na akord – stanowczo oznajmił literat. – więc niech mi kierownik nie wymyśla żadnych słoneczników w polu czy innych historii. Tryb zadaniowy zostawmy reporterom – ostatnie słowo Duduś wypowiedział z lekką pogardą.
- Duduś, nie ty tu decydujesz co będziesz robił
- Panie kierowniku…
- dosyć. Mówię, że zadanie dostaniesz, to zadanie dostaniesz i je wykonasz.
- poligon, nie wydawnictwo.
- zamknij się i słuchaj bo zorganizuję Ci taki poligon, że nawet nie będziesz chciał spojrzeć w stronę mojej córki.
Dobry argument.
- w teren pojedziesz.
- matko i córko, co też kierownik? Gdzie zawiniłem? Gdzie popełniłem błąd? ZA JAKIE GRZECHY?! – Duduś był bliski padnięciu na kolana. Nienawidził pracy w terenie. W porze suchej raziło go słońce, w mokrej wciąż miał wilgotne albo zaparowane okulary. Poza tym nie znosił ludzi. Denerwowali go. Zdecydowanie wolał świat swoich opowieści, legend, dawnych herosów, magii i całego tego tajemniczego pieprzenia trzy po trzy. – zlitujcie się kochany kierowniku. Błagam, nie w teren. Siądę i napiszę o czymkolwiek kierownik zamarzy, ale za biurkiem.
- nie stawiaj mi tu oporu Duduś, robota jaką lubisz. Pewna legenda głosi…
- zaraz, zaraz. To moja kwestia.
- słucham?
- Pewna legenda głosi. To moja kwestia.
- och, wybacz.
- tym razem.
- Krążą zatem stare opowieści…
- już lepiej.
- …dziękuję. Krążą stare opowieści o pewnej chacie. Chcę Duduś, żebyś pojechał gdzie trzeba, wszystkie te opowieści zebrał i zrobił z tego możliwie najbardziej spójną. Wiesz, odstawisz te swoje cyrki językowe, ładne słówka i tak dalej. W tym samym czasie będziesz szukać chaty, która będzie odpowiadała stereotypowi, porobisz parę fotek, rzuci się to do działu grafik i zrobi zacną rycinę na nową okładkę. Historię damy na środek wydania. Tylko chata ma być autentyczna, nie z jakiegoś Tyrolu czy pieprzonej Szwajcarii.
- Makabra. Szef chce się mnie pozbyć. Stanowczo protestuję.
- nie protestujcie Duduś – tego dnia naczelnemu wyraźnie pasowały pewne trendy językowe – Teraz po książki od razu w teren. Tak, tak będzie najlepiej. Zbieraj się, niech słonecznik Ci drogę wskazuje, a w księgowości wypiszą delegację i zabezpieczą środki.
No to czarna dupa. Dzielny literat Duduś miał wyruszyć w trasę. A przecież tak rzadko opuszczał pomieszczenia.
- Tylko drzwi zamknij jak będziesz wychodził – dodał kierownik i odwrócił się do okna. Rozmowa była skończona a karty rozdane. Pisarz z werwą godną idącego na stos odwrócił się i wyszedł. Nawet nie miał sił trzasnąć drzwiami.
A moją córkę, to ty dotkniesz najwcześniej za dwa miesiące, obwiesiu. Pomyślał z zadowoleniem kierownik. Doskonały plan ułożyłeś mistrzu, Dudusia się pozbędziesz, nerwy ukoisz, a może i historia z tego będzie dobra? Kto wie. Dudusia stać przecież na tak wiele…