Na pewno ewolucję, a wręcz rewolucję zaliczyła branża gotowego żarcia na obiad Chyba nigdy nie było tak szerokiej oferty, a jednocześnie nie wszystko jest parszywe, niektóre produkty nawet całkiem smaczne są
Mnie bardzo cieszy domowa łazienka zamiast współdzielonego kibla w jakimś biurowcu i kawa własna, i koty pod ręką Nie, nie chce mi się wracać do dojazdów do pracy
Za dojazdami też nie przepadam, bo chociaż liczba kilometrów nie jest jakoś strasznie duża, to muszę się przebić przez centrum miasta i dojechać do drugiego; rano pół biedy, odkąd zmieniłam godziny pracy, ale powrót to mega korki, niestety. Choć przynajmniej nadal mniejsze, niż przed zmianą godzin
Jak się ma urlop to głupoty do głowy przychodzą. Autocenzura. Fuj, na psa urok i kocie oczy.... Przypomniałosięmnie, że Was raczyłem oszukać. Niechcący. To nie Genowefa Pigwa tylko Pelagia produkowała bombki od A do N. O tutaj https://www.youtube.com/watch?v=UtxG1M8GKVA
Szacun dla kabaretu Tey. No to wyjaśniliśmy sobie
--
Mój nick bardziej naukowo brzmi tak m_heksacyjanożelazian(II) potasu żelaza(III)TU ŹRÓDŁO
Mroźny piątunio, ale ale. Co jakiś czas klikam sobie ankiety dla Kantar, dają za to jakieś tam punkty. Okazało się, że nazbierałem tego dobra na 4 książki w empiku
moi '51 i '55 - ojciec już się łapie do grupy 70-79 (rocznikowo, bo urodziny jeszcze przed nim) i jemu wystawią skierowanie automatycznie, a mama musiała zapisać się na tę nieszczęsną listę chętnych, na którą mogą się wpisywać wszyscy
Moja przyszywana teściowa rozminęła się o kilka tygodni z grupą 70-79 i też niestety musi czekać
A z innej beczki, dzisiaj mamy takie powietrze w Warszawie, że sztachanie się papierosem jest zdrowsze niż oddychanie tym syfem za oknem normy przekroczone o 1300%. Chińczycy mogą nam buty czyścić
Tego nie zazdroszczę; u mnie powietrze zwykle dość czyste, wiatr rozgoni w dodatku mieszkam w takim korytarzu powietrznym, że nawet jak rzekomo nie wieje, to u mnie jednak wieje
Byłam samochód odkopać spod śniegu, od środy nie ruszałam, a jutro muszę podjechać do pracy; mission accomplished
Prawda to, M. współpracuje z trójmiejską fundacją działającą w obszarze pomocy osobom z niepełnosprawnościami i w czasach przedpandemicznych, raz na kwartał jeździła do Gdańska na spotkania robocze. Po powrocie krztusiła się naszym powietrzem. A kilka lat temu pojechaliśmy w zimę do Zakopca, a w zasadzie Zęba (Zębu?), po przyjeździe do Warszawy odetchnąłem pełną piersią, taki tam był syf ciężki
Kiedyś do nas nad morze przyjeżdżały małe Hanyski, trochę z nimi gadałem z racji pracy. Jeden z nich powiedział, że: powietrze mamy tutaj jakieś takie żadne - co to znaczy? - no wdychasz, wydychasz i nic nie czuć
A tak z innej miski, to czaicie tę ciszę gdy pada śnieg? Niby centrum miasta, a tu żadnych odgłosów z oddali, żadnego szumu miasta, nawet jak auto jedzie to widać ale nie koniecznie słychać. Lubię tę ciszę, tym bardziej, że jutro to wszystko spłynie i nie będę musiał szuflować
Fajne, znaczy zdjęcie, a nie że Cię burza goniła Gdzieś muszę pogrzebać w plikach, raz wybraliśmy się promem z Włoch do Czarnogóry, pięknie wygląda burza na Adriatyku, jak się ją podziwia z bezpiecznej odległości. Powinienem mieć jakąś fotkę