FATALNE SKUTKI OBŁAWY W POWIECIE BOCHEŃSKIM.
Korespondent nasz donosi:
W d. 8 b. m. zarządzono w powiecie bocheńskim w kierunku ku Brzesku obławę. Jakkolwiek obława ta wydała ujemne rezultaty, podnieść należy parę faktów, które podajemy do wiadomości władz kompetentnych. Oto w gminie Rzezawa część członków obławy wdarła się do domu ubogiego człowieka (żyjącego z prośby!) Piotra Witka i w oczach 11-letniej dziewczyny zabrali ze skrzyni odzież i 100 K, przeznaczone na zakupno na zimę opału. Zawiadomiony o tem nadużyciu komendant posterunku żandarmeryi, oświadczył, iż w tym wypadku nic nie może uczynić i że jest bezsilny. Również ci sami funkcyonaryusze obławy przeszukali kompletnie mieszkanie Wiktoryi Longowej.
Kasprowi Ziębie zabrano ser i żądano jeszcze masła, a gdy żona Zięby odmówiła żądaniu, grożono jej użyciem broni. W innych domach pozabierano jedzenie, które gospodynie przygotowały dla pracujących w polu robotników. Trzech ludzi postrzelono; jeden zmarł tego samego dnia.
Przykrą bądź co bądź sprawą tą powinna się zająć nasza reprezentacya we Wiedniu".
ZAWÓD MIŁOSNY MILICYANTA.
Pisma Warszawskie donoszą:
Na ulicy Zielnej stojący na posterunku milicyant 20-letni Stefan Szyling, rozpiął nagle ubranie, obnażył szablę i zaczął się kłuć w klatkę piersiową i wołał: „Antośka, Antośka,". Stróże z okolicznych domów z trudnością rozbroili desperata, poczem drugi milicyant zawiózł Szylinga do szpitala.
Przyczyną rozpaczliwego kroku — zawód miłosny.
IDYLLA ZWIERZĘCA.
O niezwykłej idylli zwierzęcej donoszą pisma szwajcarskie. W pewnym hotelu kotka, oprócz dwojga swoich małych, karmiła małego szczura, pozwalając ssać mu pierś. Wszystkie zwierzęta żyły w najlepszej zgodzie, a młody szczurek pod opieką czuł się bezpiecznie i dobrze.
Ilustrowany Kuryer Codzienny, 16-07-1918
100lattemu.pl