"Rząd chce już od stycznia przywrócić trzeci próg podatkowy - po przekroczeniu dochodu ok. 128 tys. zł brutto, za każdą dodatkową złotówkę zapłacimy według efektywnej stawki 40,8 proc"
No - nie chodzi o kolejny próg, ale jednak chodzi. Znaczy się - limit składek na Zus likwidują.
"Obecnie po przekroczeniu 30-krotności przeciętnego wynagrodzenia w ciągu roku składek na ubezpieczenie rentowe i emerytalne już się nie płaci. To ma się zmienić - składki będą płacone bez żadnego limitu [...]
"Całkiem realne są za to planowane dochody państwa z tytułu zniesienia zasady 30-krotności. Dochód netto sektora publicznego z tego tytułu ma wynieść około 5,4 mld zł. Jak szacuje rząd, zmiana dotyczyć będzie 350 tysięcy osób pracujących na etacie, co oznacza, że z pracy każdej z tych osób rząd wyciśnie statystycznie ok. 15,5 tys. zł rocznie. Jeśli nie podatkiem, to przynajmniej możemy to nazwać daniną"
"Niestety opodatkowanie pensji pracownika to tylko jedna część problemu. Każda złotówka zabrana pracownikowi na etacie oznacza bowiem ponad 2 zł, które musi zapłacić pracodawca w postaci zwiększonych składek ZUS.
W przypadku Piotra zniesienie limitu 30-krotności oznacza o 8426 zł mniejszy zarobek rocznie, ale dla jego pracodawcy to aż 18 229 zł więcej pieniędzy odprowadzonych w formie składki rentowej i emerytalnej. Od wspomnianej wcześniej prezesowskiej pensji to kolosalne 76,7 tys. zł więcej."
"Jeśli wziąć pod uwagę podatek PIT i składki okołopodatkowe, zarówno po stronie pracownika, jak i pracodawcy, to łączne opodatkowanie będzie wynosić około 70 procent"
No - nie chodzi o kolejny próg, ale jednak chodzi. Znaczy się - limit składek na Zus likwidują.
"Obecnie po przekroczeniu 30-krotności przeciętnego wynagrodzenia w ciągu roku składek na ubezpieczenie rentowe i emerytalne już się nie płaci. To ma się zmienić - składki będą płacone bez żadnego limitu [...]
"Całkiem realne są za to planowane dochody państwa z tytułu zniesienia zasady 30-krotności. Dochód netto sektora publicznego z tego tytułu ma wynieść około 5,4 mld zł. Jak szacuje rząd, zmiana dotyczyć będzie 350 tysięcy osób pracujących na etacie, co oznacza, że z pracy każdej z tych osób rząd wyciśnie statystycznie ok. 15,5 tys. zł rocznie. Jeśli nie podatkiem, to przynajmniej możemy to nazwać daniną"
"Niestety opodatkowanie pensji pracownika to tylko jedna część problemu. Każda złotówka zabrana pracownikowi na etacie oznacza bowiem ponad 2 zł, które musi zapłacić pracodawca w postaci zwiększonych składek ZUS.
W przypadku Piotra zniesienie limitu 30-krotności oznacza o 8426 zł mniejszy zarobek rocznie, ale dla jego pracodawcy to aż 18 229 zł więcej pieniędzy odprowadzonych w formie składki rentowej i emerytalnej. Od wspomnianej wcześniej prezesowskiej pensji to kolosalne 76,7 tys. zł więcej."
"Jeśli wziąć pod uwagę podatek PIT i składki okołopodatkowe, zarówno po stronie pracownika, jak i pracodawcy, to łączne opodatkowanie będzie wynosić około 70 procent"
--
Próżnoś repliki się spodziewał. Nie dam ci prztyczka ani klapsa. Nie powiem nawet:"Pies cię j...ł"- Bo to mezalians byłby dla psa