Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Wielka księga zabaw traumatycznych XXVI

20 195  
4   31  
Ależ jazda...Nie dość, że witamy ponownie bojownicze dziewczynki, to jeszcze dziś poznamy równie bojownicze osoby dorosłe, które raczej powinny mieć trochę oleju w głowie... No właśnie, powinny...

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom o niewypaczonej psychice odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

NIEWOLNICA ISAURA

Najpiękniejsze lata mojego dzieciństwa to czas czekolady czekoladopodobnej, butów na kartki i oczywiście hitu tewizyjnego p.t."Niewolnica Isaura".
Wszystkie dziewczynki z podwórka chciały wyglądać jak tytułowa bohaterka (ależ miałyśmy spaczony gust), jednak w tamtych czasach mama obcinała mi włosy na krótko - i w zabawie przypadła mi rola podłego Leoncia.
Ponieważ zawsze lubiłam robić wszystko dokładnie - przywiązałam podwórkową Isaurę do drzewa i z całej siły tłukłam ją kijem po plecach. Darła się w niebogłosy, ale byłam zadowolona, że nieźle się wczuwa w swoją rolę.
Niestety - wieczorem jej mama przyszła do mojej, żeby pokazać fioletowe pręgi na plecach córuni...
Pamiętam, że mina mojej mamy była przy sąsiadce dość niewyraźna - ale później cała rodzina miała niezłą polewkę.

by Anonimek

* * * * *

INDIANA JONES

Razem z moim starszym ( o 8 lat ) bratem zafascynowani filmami z Indiana Jonesem postanowiliśmy zabawić się w archeologów, a do tego potrzebna była mumia. Niestety papier toaletowego było za mało, ale brat wpadł na genialny pomysł, żeby oblepić mnie poloplastrem. Niestety, nie pomyślał, że zdejmowanie go ze mnie może być trudne i jak się okazało po pierwszym kawałku dosyć bolesne. Brachol kombinował coś z wodą, żeby mniej bolało, ale potem i tak zostały na mnie piękne, czerwone ślady.

by Warbandit

* * * * *

WYSOKIE LOTY

Kiedyś, by zyskać tzw. respect skakało się z ułożonych na placach budowy wielkich płyt, ułożonych w stosach jedna na drugiej. Mój rekord to jedenaście, ale nogi wlazły mi w d... Kolega z bloku przy dwunastu odgryzł sobie czubek języka, a inny superman połamał obie nogi na "czternastce", ale szacunek ma u mnie do dziś.

by Polo666

* * * * *

LATAĆ MOŻE WSZYSTKO

No lat miałem może 5 albo 6 nie pamiętam dokładnie. Mieszkałem sobie w cztero-piętrowym biało-brązowym bloku na jednym z krotoszyńskich osiedli. Blok mi się bardzo podobał, miał taką surowy, peerelowski, kanciaty wystrój. Klatki jak pudełka od zapałek, okienka jak slajdy a cała infrastruktura nie w środku bo za mało miejsca było, tylko na zewnętrznych ścianach budynku. Przed blokiem był parking albo raczej wybieg dla dorobku życia, albo owocu sprytu, determinacji i duuuużych pleców niektórych obywateli. Jako, że szczyl byłem, szkoła mnie jeszcze nie dotyczyła, matula wtedy nie pracowała więc w ramach zastępczych zajęć dydaktyczno - kulturalno - poznawczych szwędałem się z paczką podobnych do mnie "badaczy". Pewnego dnia, kiedy znudziło nam się obrabianie drzew na działkach, kopanie piłki, zjeżdżanie na linach z różnych rzeczy, na które nie powinno się nawet dać wejść, grupa rozpierzchła się albo do domów na "karmienie", albo na zakupy z rodzicami. Tego dnia nie miałem tego szczęścia i zostałem generalnie sam jak palec na pustym podwórku - no deprecha jednym słowem. Postanowiłem jednak nie poddawać się i samemu znaleźć sobie zajęcie, które będzie w stanie wyrwać mnie z tego marazmu. Znalazłem... Rurkę o średnicy mniej więcej 7 mm, długości około 50 cm, metalową, pomalowaną farbą olejną koloru obiadu z poprzedniego dnia. Rurka była jedna więc nie bardzo było z nią co robić, no ale trwałem w postanowieniu zorganizowania sobie czasu. Chodząc tak wokół bloku rozdzielałem "razy" czemu się dało i jak się dało aż do momentu kiedy natknąłem się na element wspomnianej wcześniej infrastruktury mojego bloku. Były to drzwiczki od tablicy elektrycznej. Mniej więcej za 15 sekund dowiem się dlaczego na jej środku umieszczono blaszaną plakietkę z trupią czaszką i czerwonym piorunem. O tak koleżanki i koledzy. Pomimo faktu, że drzwiczki były zamknięte, zdołałem - a jakże - wcisnąć znalezioną wcześniej rurkę przez jeden z otworów. W życiu czegoś takiego nie widziałem. Rurka wyparowała. Darząc nieodwzajemnioną miłością (nie wpuścili mnie do kina twierdząc, że jestem za młody) temat Gwiezdnych Wojen i załogi [Dżi], doszedłem do oszałamiającego wniosku, że rurka po prostu jest w innym wymiarze i tak też sprawę zostawiłem. Potem był obrót i widok, który na przemian z wyobrażeniem mojej czerwonej od pasów dupy pojawia mi się przed oczami za każdym razem kiedy sobie o tym pomyślę. Otóż wspomniana rurka, ku mojemu druzgocącemu rozczarowaniu, przemieściła się jedynie o 10 metrów. Pewnie byłoby dalej gdyby nie chłodnica jednego z samochodów zaparkowanych na przeciwko tablicy elektrycznej. Innymi słowy, przy pomocy siły umysłu i jak się potem okazało żeberka od suszarki sąsiadki z 3 piętra, udało mi się wywalić dokładnie wszystkie korki, udowodnić, że rurki pomimo swojej średnio-aerodynamicznej budowy - latają i to jak, i że po zrobieniu dziury w chłodnicy zachodniego samochodu, woda leje się tak samo jak z tych produkcji krajowej no i że można zebrać 20 pasów na dupę i usiedzieć przy 15-minutowym obiedzie na jednym (mniej zmasakrowanym) pośladku.

by Anonim

* * * * *

NA RATUNEK FIRANKOM

Swego czasu (lata 80) jednym z najbardziej wykorzystywanych do zabawy sprzętów AGD był odkurzacz. Odkurzacz z jednej strony "ssał", a z drugiej "dmuchał". Przerobiliśmy z braciakiem już budowę armaty pneumatycznej i wiele innych. Pewnego dnia Mamuśka nasza zamoczyła podajże firanki w wannie... Stworzyliśmy historię o palącym się domu, płonących firankach, wodzie gaszącej płomienie i zaczęliśmy odkurzaczem "osuszać" wannę jako Brygada Ratownictwa Gaśniczego. Rodziców zaniepokoiła cisza i dziwny odgłos odkurzacza w łazience. Łaska Boska że żyjemy. Rodzice byli przerażeni, ojciec szybko wyrwał wtyczkę z kontaktu i zostaliśmy uratowani przez Rodzinną Brygadę Ratownictwa Głupoli.

by Marcin

* * * * *

MŁODY BOJOWNIK Z KOSMOSU

Mając 6 lat w TV leciała zajefajna bajka pt. "Załoga G". Postacie miały takie odlotowe hełmy, więc kolega jako wielki fan tej bajki postanowił upodobnić się do jednego z bohaterów i poprosił nas żebyśmy zrobili mu taki sam hełm z plasteliny. Po zebraniu dość sporej ilości materiału zabraliśmy się ostro do pracy, składając hełm wprost na jego głowie - włosy stanowiły idealne podłoże. Naszej wychowawczyni i jego matce nie bardzo spodobał się nowy, kosmiczny image kolegi. Na następny dzień nie było śladu po jego hełmie i włosach.

by Nict

* * * * *

A TERAZ NOWY KĄCIK PT. STARY, A GŁUPI.

WIGILIA

Wigilia jaka jest każdy wie, ja miałem inną. Tatuś postawił choinkę, zawiesił zimne ognie, które (zgodnie z planem) miały tworzyć nastrój. Po kilku minutach obserwowania tej choinki pobiegłem do ojca, który poszedł do kuchni, i zameldowałem: Tatuś pali się, co tatuś skomentował wiekopomnym i często używanym przeze mnie tekstem: tak się ma palić. Kiedy wszedł do pokoju okazało się że palą się również (niezgodnie z planem) firanki i dywan.

by Kssawery

* * * * *

To była w trakcie mojej służby wojskowej. Byłem pisarzem w kancelarii dowódcy plutonu. Jego zastępcą był pewien plutek, chłop był młody, miał z 190 cm wzrostu i był prawie łysy, pozostała mu tylko kępka włosów ponad czołem.
Tego dnia siedziałem w kancelarii sam, z nudów bawiłem się zapalniczką która leżała na buirku. Odkryłem jej bardzo ciekawą właściwość: podkręcona na maksa dawała płomień o wysokości 30 cm. Po jakiejś godzinie, kiedy już zapomniałem o zapalniczce i byłem czymś bardzo zajęty wszedł do kancelarii ów plutonowy, rozsiadł się na fotelu, wyciągnął papierosa, wsadził go do ust i rzucił do mnie: Daj mi ognia. No więc mu dałem. Oczywiście tą podkręcona na maksa zapalniczką. Zjarała mu się jego ostatnia kępka włosów nad czołem i miał podwędzone brwi biedaczek. Ale trzeba było widzieć jego minę! Prawie umarłem ze śmiechu!

PS Kara nie była zbyt sroga: tylko 500 pompek.

by Marecki73

* * * * *

Mój ojciec, niby osoba wykształcona i inteligentna, często wykazuje się bezmyślnością godną Nagrody Darwina.
Pewnego razu doszedł on do wniosku, że wielka grusza rosnąca na podwórku troszeczkę przesadziła i postanowił ją skrócić. Wlazł więc na drabinę i zaczął piłować pień, niestety znajdujący się nad jego głową. Skutków nietrudno się domyślić. Kawał pniaka razem z całkiem imponującymi gałęziami spadł mu na łeb, jednocześnie zrzucając z drabiny. Jakimś cudem tata wyszedł z tej przygody bez szwanku, jednak jeszcze długo potem zastanawiał się, co zrobił nie tak...

by Waldek666

* * * * *

Innym razem rąbał na podwórku drzewo. Wielka siekiera, grube pieńki i mój tatuś w swoim żywiole. W pewnym momencie, chcąc zaimponować siłą i potęgą mojej mamie, która akurat wyszła wieszać pranie, wziął wielki zamach, żeby rozpołowić pieniek jednym uderzeniem. Niestety opadająca siekiera zaczepiła o wiszący sznurek do prania i efektownie sprężynując walnęła go prosto w czoło. Muszę nadmienić, iż mój rodziciel ma bardzo słabą krzepliwość krwi i dosyć wysokie ciśnienie. Zanim przyjechało pogotowie (skończyło się na dwóch szwach) korytarz i łazienka wyglądały jak po masakrze piłą mechaniczną. Moja siostra, która akurat wróciła ze szkoły, po wejściu do domu zemdlała w progu. Na szczęście pogotowie było na miejscu...

by Waldek666

Zachęcam do dzielenia się przeżyciami z potomnymi, pisząc je na ten adres.

Oglądany: 20195x | Komentarzy: 31 | Okejek: 4 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało