Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Hasła, fobie, rachunki i torebki - 7 najdziwniejszych internetowych kolekcji

175 182  
178   38  
W internecie można znaleźć wszystko - zwłaszcza jeśli się tego nie szuka. Jeżeli czegoś nie ma w sieci, to znaczy oczywiście, że nie istnieje. Przyjrzyjmy się zatem 7 kolejnym rzeczom, które najwyraźniej istnieją - czyli najdziwniejszym listom, zbiorom, kolekcjom (jak zwał, tak zwał), które można obejrzeć w internecie.

#1. Najbardziej "oryginalne" hasła

Na Whatsmypass.com umieszczono niepodważalny dowód na kreatywność użytkowników internetu. Praktycznie każda sieciowa usługa wymaga podania hasła - i właśnie wymyślenie kombinacji kilku czy kilkunastu znaków okazuje się dla wielu zbyt wymagające. Pierwsza piątka najczęściej stosowanych haseł nie przedstawia się imponująco: 123456, password, 12345678, 1234, pussy. Dalej jest równie... kreatywnie: fuckme, 6969., panties i tak dalej aż do zamykającego listę hasła "albert".

#2. Porzucone listy zakupów

Co robisz z listą zakupów po wyjściu ze sklepu? Większość osób zapewne wkłada ją do kieszeni, by po pół roku, kiedy zużyte listy przestają się mieścić w spodniach, hurtowo wyrzucić je do kosza. Ale niektórzy zostawiają takie listy w sklepach, a potem jeszcze inni - jak Bill Keaggy - zbierają je i publikują w internecie, "bo to ciekawy wgląd w życie innych". Na stronie Grocerylists.org jest ich już ponad 3,7 tysiąca, a kolekcja stale rośnie. Doczekała się już między innymi książkowego wydania, a założyciel strony wystąpił w telewizji w programie Jimmy'ego Kimmela.

#3. Fobofobia i inne takie

Bolszefobia, czyli paranoidalny lęk przed bolszewikami. Eurotofobia, czyli strach przed kobiecymi narządami płciowymi. Heksakosjoiheksekontaheksafobia, czyli - co oczywiste - lęk przed liczbą 666. Można mieć nawet fobię przed fobiami, czyli fobofobię. Komuś się nudziło i wymyślił ponad pół tysiąca absurdalnych fobii? Bynajmniej. Komuś się bardzo nudziło i zajął się spisywaniem udokumentowanych fobii. A przynajmniej nie tyle udokumentowanych, co takich, na których temat wzmianki pojawiły się w różnych opracowaniach naukowych (co jeszcze nie dowodzi przecież ich faktycznego istnienia).

#4. Krwawica freelancera

Ciężkie jest życie freelancera... Nie dość, że nie musi wstawać o 7 rano w poniedziałek, to jeszcze robi co chce i kiedy chce. Niestety z podobnego założenia od czasu do czasu wychodzą pracodawcy, płacąc ile chcą i kiedy chcą - czyli nic i nigdy. Owszem, należy wcześniej podpisać umowę, ale teoria teorią, a życie życiem. Dlatego strona https://www.worldslongestinvoice.com/ zbiera żale freelancerów zewsząd, podsumowując je w "najdłuższym rachunku świata" wystawionym "niepłacącym klientom". Z rachunku możemy się dowiedzieć, że Cliff nie dostał 7 tys. dolarów za programowanie we Flashu, Bobowi pożałowano 500 dolarów za montaż kamery, a Zoltan K. nie otrzymał 2 527 dolarów za pomoc prawną... prawnikowi. Suma na rachunku właśnie dobija do 16 milionów niezapłaconych zielonych.

#5. Wirtualne muzeum torebek na rzygi

Prosimy nie używać eksponatów? Być może to jeden z powodów, dla których takie muzeum nie istnieje w prawdziwym świecie. To internetowe - Airsicknessbags.com - ma się jednak całkiem dobrze - każdego dnia odwiedza je co najmniej kilkadziesiąt osób. Co można znaleźć w środku? Ponad 2,5 tysiąca różnych torebek, które linie lotnicze serwują pasażerom cierpiącym na chorobę lokomocyjną. Co warto zobaczyć? Między innymi torebkę greckich Aegean Airlines, na której umieszczono zabawę w "połącz kropki". Efekt - zaskakująco miły dla męskiego oka.

#6. Wielka encyklopedia łyżek

Wielka ulga - najpotrzebniejsza strona internetowa świata wreszcie powstała. Dzięki niej już nikt nigdy nie będzie musiał zastanawiać się, jak wyglądają łyżki używane na pokładach samolotów linii lotniczych całego świata. Wystarczy bowiem wejść na Flickr.com/photos/airlinespoons/ i korzystając z niezwykle obszernych zasobów kanału odnaleźć profesjonalnie sfotografowany egzemplarz. Baza zawiera ponad 2,8 tys. łyżek, a jej twórcą jest niejaki Dieter.

#7. Muzeum przypalonego żarcia

Przypalone jedzenie to zwykle powód do wstydu. Ale mamy równouprawnienie. Dzięki wewnątrzdomowemu Schengen kobiety masowo opuszczają kuchnie, uznając, że jeszcze kiedyś na pewno zdążą nauczyć się gotować. Otóż niestety nie zdążą - i Burntfoodmuseum.com jest tego dowodem. Feministki, przepraszam, gospodynie domowe z całego świata przysyłają zdjęcia swoich niewydarzonych talentów, a cały świat płacze nad kilogramami jedzenia zmarnowanego tylko dlatego, że "nauka gotowania jest taka dyskryminująca, och jej".

Źródła: 1, 2, 3
8

Oglądany: 175182x | Komentarzy: 38 | Okejek: 178 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało