"Klimbery", czyli nieustraszeni Rosjanie znowu w akcji

Słowo "klimbery" pochodzi od angielskiego "climb" - wspinać się. To właśnie wspinanie się na wysokie obiekty jest dla tych ludzi formą rozrywki i miłego spędzania czasu. Z roku na rok liczba tych amatorów adrenaliny rośnie, a najliczniejszą grupą wśród klimberów są studenci. Uprzedzając nasuwające się od razu pytanie, ich rodzice nie mają zielonego pojęcia, czym zajmują się ich dzieci.


Aby dostać się na takie konstrukcje wykorzystuje się różne sztuczki, z których wślizgnięcie się przez uchylone drzwi jest najłatwiejszym, ale też niezbyt często stosowanym sposobem. Bywa, że konieczna jest wspinaczka po zewnętrznej drabinie.


Bardzo ważnym elementem zdobywania miejskich szczytów jest fotografia - najlepiej w niebezpiecznej pozie, dosłownie balansując między życiem i śmiercią. Dla dobrego ujęcia można np. przysiąść na czubku iglicy.


W tej zabawie są tylko dwie zasady: być trzeźwym i nie bać się wysokości. Jak mówią sami zainteresowani, nie ma sensu się bać - w razie upadku śmierć następuje zbyt szybko, by cokolwiek poczuć.


Nieszczęśliwe wypadki ich nie odstraszają, "przecież więcej ludzi umiera od wódki i przeziębienia".


Wielu klimberów odrzuca opinie mówiące, że są uzależnieni od wysokości i adrenaliny.


A teraz przypomnijmy sobie najśmielsze wyczyny naszych bohaterów:

https://www.youtube.com/watch?v=fuvhCSRuPl0